niedziela, 13 kwietnia 2014

Goryczkowe Czuby

Ostatnie dni w Tatrach idealnie podsumuje dobrze wszystkim znane przysłowie Kwiecień plecień, bo przeplata, trochę zimy, trochę lata. Pierwsza połowa tego miesiąca dała okazję do wygrzewania się w promieniach wiosennego słońca, a zaraz potem przyszedł mróz i znowu sypnęło śniegiem.
Chcąc sprawdzić aktualne warunki panujące w górach, zdecydowałam się wybrać 13.04.2014 na Kasprowy Wierch i dalej granią przez Goryczkowe i Suche Czuby na Przełęcz pod Kopą Kondracką.
Poranek zapowiadał się nad wyraz słonecznie, jednak prognozy przewidywały na popołudnie opady deszczu.

Znalazłszy się w Kuźnicach, wchodzę na zielony szlak, biegnący pod koleją linową na szczyt Kasprowego Wierchu. Idę szybkim krokiem przez las. Dodatnia temperatura powoduje, że z drzew spadają, głośno szeleszcząc, bryłki zmrożonego śniegu. Na szlaku pusto. Już od około 1230 m.n.p.m. mam pod sobą momentami świeży śnieg. Po niespełna 25 minutach znajduję się na Myślenickich Turniach, przy pośredniej stacji kolei na Kasprowy. Tutaj kilka minut na nawodnienie organizmu- wzięłam niskokaloryczny napój z tauryną i L-karnityną, niestety z powodu sztucznych substancji słodzących, smak był raczej odpychający, dlatego nie polecam.
Pnę się w górę, jest bardziej stromo. Po wyjściu z lasu, wyciągam kijki trekkingowe, z którymi generalnie nie lubię chodzić po górach, ale w warunkach zimowych znacznie pomagają asekurując na śliskim podłożu. Śnieg jest przyjemnie zbity, niezapadający się, ponieważ nie zdążył jeszcze się nasłonecznić po mroźnej nocy.
Uważam, że zimą ten szlak jest dużo fajniejszy niż latem, ponieważ daje możliwość kilku trawersów stromym zboczem, na którym trzeba uważać, żeby nie zjechać po śniegu. W warunkach letnich monotonnie idzie się kamienną ścieżką. 
W pewnym momencie szlak biegnie w dół wprowadzając nas w owalne zagłębienie, aby zaraz stromo wspiąć się do góry i zmuszając mnie do wysokiego podnoszenia nóg i ostrożnego wbijania stóp w wydrążone w śniegu ślady. Następnie skręcam w prawo trawersując kolejne zbocze.Ukazuje mi się wysłużona, zbudowana w 1969 roku kolej krzesełkowa w Kotle Goryczkowym, którą będę mieć po prawej stronie niemal do samego wierzchołka.

Kasprowy Wierch

W końcu staję na szczycie Kasprowego, gdzie już stosunkowo tłoczno i gwarno. Przysiadam na około 10 minut. Słońce zakrywają nadciągające, coraz to ciemniejsze chmury, dlatego nie namyślając się długo, ruszam za czerwonymi znakami w Kierunku Przełęczy pod Kopą Kondracką.
Znowu pusto, mijam tylko trzech chłopaków. Po słońcu już ani śladu, wieje za to silny wiatr, ale na razie nie zanosi się na deszcz, a widoczność jest dobra.
Szlak prowadzi granią, czasami trzeba przejść niewielki próg skalny, ale w większości idzie się wąską, kamienną ścieżką, która w wielu miejscach jest już odsłonięta od śniegu. Momentami zalega grząskie błoto.

Czerwony szlak przez Goryczkowe Czuby



Po prawej stronie zostawiam w dole Dolinę Goryczkową, następnie Suchą Dolinę Kondracką. Mijając w błocie i mokrym już śniegu Suche Czuby, docieram na Przełęcz pod Kopą Kondracką. Niebo jest ciemne i szare, dlatego szybkim krokiem schodzę zielonym szlakiem, żlebem biegnącym w Dolinie Kondrackiej na Halę Kondratową. Jako, że żleb jest zacieniony, ciągle tu jeszcze sporo ciężkiego i śliskiego śniegu, więc schodzenie nie idzie mi zbyt szybko- ostrożnie stawiam kroki, bo nie chcę zjechać. Do góry podchodzi kilku narciarzy.
Przy schronisku na hali Kondratowej szlak zmienia kolor na niebieski i biegnie w dół przez Kalatówki do Kuźnic.
Przez całą wycieczkę nie wyciągnęłam z plecaka raków, ale do warunków letnich jeszcze daleko. Cóż, żeby przynajmniej słońce już bardziej letnie było...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz